sobota, 18 listopada 2017

Czarny manuskrypt - Krzysztof Bochus



    Przeczytałam kiedyś powieść Marka Krajewskiego, a raczej wymęczyłam i stwierdziłam, że to jednak nie dla mnie. Sięgnęłam po “Jedyne wyjście” i było fajnie z drobnymi ale. Teraz równolegle zaczytywałam się w “Pogromcy grzeszników” i “Czarnym manuskrypcie”. Uwielbiam kryminały i coraz bardziej podobają mi się właśnie te w klimacie retro ale jeśli miałabym wybierać, to szala zwycięstwa zdecydowanie przechyla się w stronę debiutu Krzysztofa Bochusa.

    Kwidzynem wstrząsa makabryczna zbrodnia. W jednym z kościołów w bestialski sposób zostaje zamordowany ksiądz. Do sprawy zostaje przydzielony Christian Abell, radca kryminalny sprowadzony z pomorza. Z jego wstępnego śledztwa wynika, że duchowny nie był tak bogobojnym człowiekiem, za jakiego był uważany. Tymczasem morderca zabija kolejną osobę związaną z kościołem. Przed Christianem stoi niełatwe zadanie. Ślady zaprowadzą go w daleką przeszłość przez mroczne podziemia zamku malborskiego, żywoty świętych i kręte ulice Kwidzyna. Co lub kto będzie czekał na niego na końcu drogi?

    “-Ludzkie myśli nie lubią wielkich przestrzeni, łatwo mogą się wtedy zagubić, wyrywają się na wolność i giną gdzieś hen, w przestworzach. Sam się o tym przekonałem. Najlepiej pracuje mi się w najmniejszej chyba celi malborskiego zamku. Ma dwa metry na dwa i malutkie okienko, dlatego moje myśli zawsze wracają do mojej głowy.”

Zauważyłam, że w większości kryminałów, których akcja dzieje się w latach międzywojennych czy też powojennych jest jeden, ewentualnie dwóch policjantów dla których logiczne myślenie i dociekanie prawdy nie jest tylko zbędnym wysiłkiem umysłowym ale prawdziwym wyzwaniem. Dla reszty, pierwszy lepszy wybrany oprych zamyka sprawę. Na szczęście Christian Abell taki nie jest. Zdeterminowany i uparty zbada każdy możliwy trop. To inteligentny, wytrwały i ambitny bohater, którego mogłabym określić tylko jednym słowem - intrygujący. Przybył do rodzinnego Kwidzyna z niejasnych dla nikogo powodów. Co takiego wydarzyło się w Gdańsku? Jaką mroczną tajemnicę kryje Christian?
Po powrocie okazuje się, że miasto już nie jest takie samo. Ugrupowanie NSDAP coraz śmielej działa w Kwidzynie, a wśród ludności panuje niepewność i bardzo napięta atmosfera. W powietrzu unosi się już widmo przyszłych zmian. Jego przełożonym nie podoba się ambitne dążenie Christiana do odkrycia prawdy. Dla niektórych ta prawda okazuje się bardzo niewygodna, ponieważ działania radcy kryminalnego uderzają również w wyższe partie władzy.

“W jednej sekundzie, najczęściej bez żadnego ostrzeżenia, los funduje nam sytuację à rebours. Stąpasz po twardym gruncie, aby za chwilę wylądować na cienkim lodzie. poruszasz się wśród swojskich znaków i sprzętów, aby za chwilę znaleźć się w śmiertelnej pułapce, w której zwykłe drzwi stają się gilotyną odcinającą znany ci świat i życie. Czasami taką zmianę poprzedzają nie zdarzenia, lecz słowa, niczym posłańcy złych wiadomości. Wydaje ci się, że życie układa się, jak należy, że nic się nigdy nie zmieni, a potem jedno słowo zmienia wszystko.”

    “Czarny manuskrypt” to przede wszystkim kryminał ale nie brakuje w nim elementów historycznych. Jako architekt jestem zachwycona podejściem autora do opisów budowli, zamku krzyżackiego (nie raz przedstawiano na zajęciach zamek w Malborku jako przykład jednego z największych średniowiecznych fortec na świecie), który w powieści jest miejscem szczególnym, dziełami sztuki, o których opowiadają bohaterowie, a przede wszystkim klimatem, który świetnie oddaje lata trzydzieste XX wieku. Dodatkowo historia nie przyćmiewa samej zagadki i nie jest zapychaczem, który spowalnia akcję. Całość jest spójna, a powieść czyta się bardzo płynnie i przyjemnie. Zaskakują nagłe zwroty akcji, przerażają odrobinę makabryczne zbrodnie. Jeśli ktoś nie czyta przypisów w książkach napiszę jedno, warto, bo dowiecie się wielu różnych ciekawostek o historycznych postaciach, które pojawiają się w powieści czy o topografii miasta, a wtedy czeka nas już tylko wycieczka do Kwidzyna śladami naszego radcy kryminalnego. Wyraźnie widać, jak wiele pracy zostało włożone w napisanie tej książki. Zakończenie jest odrobinę przewidywalne ale w żaden sposób nie odbiera przyjemności czytania.
    “Czarny manuskrypt” polecam każdemu miłośnikowi powieści retro. Ciekawa zagadka, świetnie oddane tło powieści, klimat i zagadkowy bohater. Prawdziwy majstersztyk od którego naprawdę nie mogłam się oderwać.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Business & Culture.


Wszystkie cytaty pochodzą z książki.
Tytuł: Czarny manuskrypt
Autor: Krzysztof Bochus
Cykl: Christian Abell, Tom I
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 384
Data wydania: 22 marca 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz