Brandon Sanderson przyzwyczaił nas do monumentalnych, mocno rozbudowanych i dopracowanych w każdym calu powieści fantastycznych. Tym razem proponuje nam coś całkowicie innego. Chociaż akcja powieści dzieje się w czasach współczesnych, to nie brakuje w niej elementów odrobinę odrealnionych.
Stephen Leeds jest detektywem. Jednym z najlepszych. Jego wiedza z różnych dziedzin jest ogromna. Niektórzy uważają go za geniusza, który skromnie nie chwali się swoimi osiągnięciami. Niektórzy sądzą, że cierpi na schizofrenię, rozdwojenie jaźni lub inną chorobę, która sprawia, że Stephen z jednej strony jest bardzo sprawnym detektywem, z drugiej dziwakiem żyjącym samotnie w wielkiej willi. Tak naprawdę jest całkowicie zdrowy. Aby pomieścić wszystkie informacje z każdej dziedziny Stephen w swojej wyobraźni tworzy aspekty, wyobrażenia prawdziwych ludzi, którzy tą wiedzę dla niego przechowują. Pewna firma zwraca się do niego po pomoc w odzyskaniu skradzionego urządzenia, które może robić zdjęcia wydarzeniom z przeszłości. Dla Stephena będzie to jedna z najtrudniejszych i najniebezpieczniejszych misji w jakich brał udział.
“Legion”
podobnie zresztą jak poprzednie powieści autora czyta się nadzwyczaj
lekko. Powieść podzielona jest na dwie oddzielne historie, które dzieli niewielki okres czasu. Pełne akcji historie wciągają nas już od pierwszych stron. Cięty
humor Stephena i zabawne sytuacje, które wynikają z rzeczywistej
‘nieobecności’ jego aspektów sprawiają, że czasami nie potrafimy
zapanować nad niekontrolowanymi parsknięciami śmiechu. Nie łudźmy się. Co robimy, gdy widzimy osobę, która mówi do siebie? Omijamy ją szerokim łukiem. " Legion" to świetne
połączenie kryminału z elementami science fiction. Historia z aparatem fotograficznym czy ta z przechowywaniem danych na skórze dostarcza nam również ciekawych informacji z dziedziny biologii, historii czy też psychologii.
Każda z halucynacji ma swój styl, charakter, dziwne zachcianki i co najśmieszniejsze, Stephen powoli przestaje nad nimi panować. Sam często zastanawia się kim byłby bez nich, aspektów, które tak naprawdę kierują jego życiem. Detektyw jest inteligentnym i zabawnym facetem i chociaż to on dochodzi do rozwiązania zagadki to jednak wypada trochę blado pod względem charakteru do swoich przyjaciół.
“W pewnym sensie często czuję się jak swoja własne Biała Sala. Pusta kartka. Cały charakter dostały aspekty. Ja bardzo staram się nie wyróżniać. Ponieważ nie jestem szalony.”
Bardzo ciekawy wydaje się sposób przedstawienia halucynacji Stephena jako żywi ludzie, którzy mieszkają razem z nim. Każdy z aspektów ma w wielkiej willi swój pokój, podczas wyjazdów zamawiane są bilety zgodnie z liczbą osób, które zabiera ze sobą. Halucynacje
Stephena działają w zasadzie według bardzo prostej zasady. Widzą to, co
zobaczył detektyw, analizują sytuację i przekazują odpowiedzi. Ciekawe co się dzieje ze Stephenem, jeśli nagle zacznie ich ignorować albo ich liczba po prostu go przerośnie i nie będzie potrafił wyobrazić sobie reszty. Czy aspekty będą mogły nim kierować w sensie fizycznym? To kolejna zagadka, którą autor pozostawia bez odpowiedzi.
“Bycie jednocześnie naukowcem i osobą religijną wymaga zawarcia niepewnego wewnętrznego rozejmu - stwierdził Tobias. - Sednem nauki jest zaakceptowanie tylko tych prawd, które można udowodnić. Sednem wiary jest zdefiniowanie Prawdy jako z samej swej istoty niemożliwej do udowodnienia.”
Brandon Sanderson jak zwykle napisał pierwszorzędny utwór, który spokojnie mógłby mieć swoje prequele, a nawet sequele i bez przeszkód osiągnąłby sukces. Otwarte zakończenie czy też tajemnicza postać Sandry, osoby bardzo szczególnej w życiu detektywa sugerują, że historia Stephena i jego aspektów będzie miała swój dalszy ciąg.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki.
Tytuł: Legion
Autor: Brandon Sanderson
Wydawnictwo: MAG
Tłumacz: Anna Studniarek
Liczba stron: 207
Data wydania: 15 marca 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz