Podziwiam ludzi, którzy ponad wszystko cenią swoją pracę. Kochają to, co robią i potrafią oddać tej pasji całe swoje życie. Oprócz tego robią coś więcej. Wytyczają nowe szlaki i stają się przykładem dla innych.
Mary McGrory urodziła się w Bostonie. Miała niemiecko irlandzkie korzenie. Miłość do książek zaszczepił w niej ojciec. Od matki, sztywnej, konserwatywnej i religijnej kobiety nauczyła się walczyć o swoje prawa. Pochodziła z niezbyt bogatej rodziny jednak otrzymała wszechstronne wykształcenie zaskakując swoją wiedzą nauczycieli. Prywatnie Mary nigdy nie wyszła za mąż, chociaż przez całe życie kochała tylko jednego człowieka. Niestety jej praca wymagała ciągłych wyjazdów. Podczas licznych kampanii wyborczych to ona siedziała w pierwszym rzędzie, relacjonując później w swoich felietonach najważniejsze informacje dla swoich czytelników. Wplątywała się w różne romanse jednak zawsze wracała do Blaira Clarka. Ostatecznie złamał jej serce gdy pojął za żonę Polkę.
Zaczynała jako recenzentka literatury w miejscowej gazecie ‘Star’. Czytelnicy uwielbiali jej lekki, przystępny styl. Redaktor naczelny widząc jakim powodzeniem cieszą się jej opinie wysłał ją w świat polityki, a Mary poczuła się w nim jak ryba w wodzie. Z początku nie było łatwo. Z kart powieści wyłania się obraz kobiety, która całkowicie poświęciła się pracy. W latach pięćdziesiątych dziennikarzami byli jedynie mężczyźni. Ta profesja jak i inne były zarezerwowane tylko dla nich. Kobieta miała za zadanie jedynie opiekować się dziećmi i dbać o dom, a Mary nie mogła się z tym pogodzić.Krok po kroku, z mozołem walczyła o swoje należne miejsce jako dziennikarce w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
“Wybór prosty: albo pierwsza strona, albo życie rodzinne. Nawet gdy lata sześćdziesiąte gwałtownie przetasowały amerykański porządek społeczny, otwierając długo zamknięte drzwi dla kobiet i mniejszości, Mary czuła, że może odnieść sukces jako dziennikarka albo może być szczęśliwą mężatką - nie da rady osiągnąć obu tych rzeczy naraz.”
Zmysł obserwacji i talent przelewania tych obrazów na papier. To cechy, które były charakterystyczne dla stylu Mary McGrory. To ona wprowadziła dziennikarstwo na nowy poziom. Uwielbiała stosować liczne porównania, humor i sarkazm. Wszystkie potrzebne fakty zdobywała sama. Zawsze dostępna, zawsze na miejscu. Dzięki serii artykułów o Watergate dostała nagrodę Pulitzera. To nie jedyne jej wyróżnienie na scenie dziennikarskiej, jednak to właśnie dzięki niej swoje podwoje otworzyły przed nią nowe wydawnictwa, pojawiły się nowe perspektywy pracy. Mary jednak do końca pozostała wierna swojej pierwotnej gazecie.
Mary McGrory oprócz tego, że była dziennikarką aktywnie udzielała się jako wolontariuszka w sierocińcu świętej Anny. Dzięki jej licznym kontaktom w świecie polityki namówiła zwykłych ludzi jak i możnych do dzielenia się dobrem. To za jej sprawą dzieci mogły spędzać święta Bożego Narodzenia z rodziną prezydenta Kennedy’ego. Przejmowała się sprawami ludzi, których głos nie zawsze mógł przebić się do szerszej publiki. Słuchała ich historii i wspierała ich swoim piórem, a przez to uwrażliwiała innych na problemy ludzi z niższych warstw społecznych. Nie pozwoliła się nastraszyć, gdy znalazła się na liście wrogów Nixona. Jej pytania zawsze były przemyślane i trafne wprawiając osoby z którymi rozmawiała w konsternację.
“Mary była grande dame waszyngtońskiego dziennikarstwa. Marjorie Williams, opisując, jak wkraczała do newsroomu w czarnym kapeluszu z szerokim rondem i wełnianym płaszczu, nazwała ją prasową Katharine Hepburn.”
Amerykanie uwielbiają lekko podkolorowywać swoich bohaterów. Tym samym, między słowami możemy zaobserwować Mary jako osobę ciągle poszukującą uwagi ze strony innych ludzi, wykorzystującą ich do czasami trywialnych zadań. Uwielbiała brylować w towarzystwie i być otaczana ludźmi, którzy aktualnie sprawowali władzę. Z jednej strony to nic dziwnego, jej praca polegała na ciągłych kontaktach z politykami. Mary była piękną i wpływową kobietą. Pociągali ją mężczyźni o mocnym charakterze, skutecznie dążących do zajęcia jak najbardziej intratnych stanowisk w rządzie. Nic dziwnego, że wokół jej postaci krążyły plotki o romansie z Kennedym czy reporterem Bobem Abernethym. Chociaż Mary nie była typem osoby, która łatwo daje się omamić przyjemnymi słówkami i obietnicami, niektórzy skrycie oskarżali ją o promowanie charyzmatycznych polityków i kongresmenów. Książka jest również mocno przesycona nazwiskami, wydarzeniami, sytuacjami ze sceny politycznej. Zapoznajemy się z największymi aferami w USA i szczerze mówiąc, czasami trudno się w tym połapać. Podziwiam jednak pisarza za ogrom pracy, jaki włożył w odtworzenie życia pionierki dziennikarstwa. Ilość szczegółów jakie wprowadził, fragmenty rozmów z politykami, przyjaciółmi, rodziną jest oszałamiająca. Biografia Mary nie byłaby kompletna bez jej felietonów. Wyłania się z nich obraz niezwykle utalentowanej kobiety znanej na całym świecie, ikony dziennikarstwa, która po prostu kochała pisać.
Nie da się nie podziwiać Mary McGrory. Za jej dobre serce, zdolności, nieustępliwość. Za przekraczanie granic i pokazanie kobietom, że warto walczyć o siebie i swoje marzenia. Polecam szczególnie tym, którzy są w jakiś sposób związani z dziennikarstwem i wszystkim miłośnikom biografii.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki.
Tytuł: Mary McGrory. Pierwsza królowa dziennikarstwa.
Autor: John Norris
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumacz: Maria Białek
Liczba stron: 304
Data wydania: 15 czerwca 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz