Amerykanie kochają tworzyć nowych superbohaterów, tajnych agentów i wysyłać ich na tajne i pełne niebezpieczeństw misje. Najlepiej na Bliski Wschód. Tam też zaprasza nas Vince Flynn, amerykański pisarz, którego thrillery polityczne zyskały popularność w Ameryce i Europie (w jego książkach zaczytywali się dwaj byli prezydenci Stanów Zjednoczonych, a nakłady książkowe sięgały 15 milionów).
Jestem wierna zasadzie: najpierw książka, później film, dlatego gdy tylko dowiedziałam się o ekranizacji ‘Amerykańskiego zabójcy’ nie wiem czemu zapaliłam się przeczytania tej pozycji jak choinka na święta. Może dlatego, że z okładki bije nas po oczach napis ‘Drugi Jason Bourne’. ‘Muszę ją przeczytać!’ pomyślałam. Jako poważna pani architekt lubiąca od czasu do czasu obejrzeć na wielkim ekranie przystojnych aktorów od których miękną kolana czym prędzej sprawdziłam dostępność książki we wrocławskich bibliotekach. Wszystkie wypożyczone? Sprawdzam premierę: październik 2012r. Czyli nie byłam jedyną, której wpadł do głowy ten pomysł.
Na wstępie powinnam zaznaczyć, iż ‘Amerykański zabójca’ jest prequelem cyklu o wyżej wymienionym. I jest to bodajże jedenasta z kolei książką o Mitchu Rappie. Zatem od początku.
Główny bohater od początku wie, czego chce. Pomścić śmierć swojej narzeczonej, która zginęła w zamachu terrorystycznym na samolot linii lotniczych Pan Am. Maszyna rozbiła się nad miejscowością Lockerbie w Szkocji*. Jest nieprzeciętnie uzdolnionym dwudziesto dwu latkiem, który zna kilka języków obcych i odmian sztuk walki. Odnajduje go agentka CIA Irene Kennedy i sprowadza do tajnej bazy szkoleniowej. Mitch otrzymuje wszechstronne przeszkolenie stając się niebezpiecznym i nieprzebierającym w środkach zabójcą, a szansa na zemstę nadchodzi, gdy w Bejrucie zostaje porwanych dwóch amerykanów.
“-Wydajesz się człowiekiem wręcz stworzonym do tej pracy,a równocześnie masz poważne problemy z podporządkowaniem się dyscyplinie i przestrzeganiem zasad. To bardzo niebezpieczne cechy, młody człowieku.”
Teoretycznie wiemy, czego spodziewać się po takim thrillerze politycznym i jak może skończyć się książka, jednak w ‘Amerykańskim zabójcy’ jest coś więcej. Vince Flynn wymyślił skomplikowaną, trzymającą się faktów intrygę godną ‘Ocean’s Eleven’. Bardzo dokładnie przedstawił Bejrut wielu kontrastów. Z jednej strony uliczki wyglądające jak francuskie dzielnice z drugiej ruiny i dziury po pociskach. Jak na powieść szpiegowską przystało podróżujemy również do Szwajcarii, Niemiec czy mroźnej Rosji. Postacie są bardzo klarownie i obrazowo opisane, każda zmaga się ze swoimi słabościami i demonami z przeszłości. Szczerze polecam ją każdemu, kto uważa się za fana thrillerów i filmów z Jasonem Bournem. Ja sama z chęcią sięgnę po pierwszy tom cyklu i sprawdzę jak potoczyły się jego dalsze losy. Z prawdziwej ciekawości. Pozostaje mi tylko czekać na premierę, która z tego co widziałam, za rok. Główną rolę w filmie ma zagrać nie kto inny jak Dylan O’Brien, a jego mentora sam Bruce Willis.
“Żaden rząd, który stosuje represje, który więzi i likwiduje tych, którzy się z nim nie zgadzają, z pewnością nie kieruje się dobrem narodu.”
Wszystkie cytaty pochodzą z książki.
PS: Zbieżność prawie doskonała dnia i miesiąca wydania książki do dnia przeczytania jest zupełnie przypadkowa.
Tytuł: Amerykański zabójca/ American Assassin
Autor: Vince Flynn
Tłumacz: Arkadiusz Nakoniecznik
Wydawnictwo: Buchmann Sp. z o.o. Fabryka Sensacji
Liczba stron: 414
Data wydania: 12 października 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz