Szczęśliwa rodzina to skarb, a dobro dzieci stawiane jest ponad wszystko. Zastanówmy się, co zrobią rodzice, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim pociechom? Co w przypadku, gdy dzieciaki zostają porwane, a my jesteśmy praktycznie bezradni?
Scott jest szczęśliwym ojcem bliźniąt, ma cudowną żonę i spokojną pracę sędziego. Jako rodzina mają swoje cotygodniowe rytuały, których lubią się trzymać. Na przykład, co środę Scott zabiera dzieci na basen. Jednak pewnego dnia żona burzy jego harmonogram pisząc krótką wiadomość, że to ona odbierze dzieci. Gdy Alice zjawia się w progu bez ich pociech Scott wie, że stało się coś strasznego. Po chwili dostają sms-a, że dzieci zostały porwane. Żądania są na razie krótkie. Nikt z najbliższego otoczenia nie może się dowiedzieć, że dzieci zniknęły. Żadnej policji, żadnych kontaktów z mediami. Jeden fałszywy ruch, a już nigdy więcej nie zobaczą swoich pociech.
Zawsze zastanawiało mnie jak to możliwe, że przerażeni rodzice nie dzwonią w takich sytuacjach na policję. Nie czarujmy się, nie raz w serialach kryminalnych takie sytuacje się zdarzały, a najgorzej wychodziły na tym dzieci. Trauma do końca życia. Podczas lektury możemy się o tym przekonać. Dowiadujemy się dokładnie na co stać porywaczy. Są bezwzględni i bezlitośni, a na dodatek śledzą każdy ruch Scotta i Alice. Możemy sobie tylko wyobrażać, jak przerażeni są rodzice. Znaleźć się w sytuacji praktycznie bez wyjścia. Ciężko jest odgrywać przed otoczeniem, że wszystko jest w porządku. Czy postąpilibyśmy podobnie? Podporządkować się całkowicie żądaniom porywaczy i mieć nadzieję, że oddadzą nasze dzieci?
“Pod wieloma względami relacje między siostrami należą do najsurowszych. Tak jak rodzice, siostry też doskonale znają wszystkie swoje słabostki i wady, ale nie mając bezgranicznych zasobów rodzicielskiej miłości i umiejętności wybaczania, traktują się wzajemnie z dużo mniejszą wyrozumiałością, niż czynili to oni.”
Powieść “Siedź cicho” czyta się, mimo objętości, bardzo szybko. Autor ma lekki styl, potrafi grać na emocjach i sprawić, że obgryzamy paznokcie z przejęcia lub wzruszamy się na tyle, że musimy sięgać po chusteczki. Fabularnie te trochę ponad pięćset stron w niektórych momentach odrobinę męczy. Szablonowe porwanie, nietypowe żądania porywaczy i co oczywiste: siedź cicho. Rozczarowuje odrobinę kreacja bohaterów. Nie mogę przyczepić się do tych pierwszoplanowych. Przedstawione relacje między Scottem i Alice są nad wyraz realistyczne. Zapewne też dlatego, że fabuła została przedstawiona z perspektywy Scotta. Drugoplanowe postacie przedstawione są skromniej. Wydają się sztywne, wręcz wyprane z uczuć. Dzięki temu dramat i emocje małżeństwa jest jeszcze bardziej wyolbrzymiony. Szczególnie dobrze to widać, gdy sprawa porwania bliźniaków nie posuwa się do przodu. Gdy kolejne żądania zostają spełnione, a dzieci nie ma w domu. Pojawia się frustracja i wzajemne oskarżenia. Scott zauważa dziwne zachowanie swojej żony, traci do niej zaufanie, a nawet przez chwilę uważa, że to ona stoi za porwaniem ich dzieci.
“Jeśli chcesz, żeby ktoś coś dla ciebie zrobił, nakarm jego próżność.”
Autor bardzo szczegółowo przedstawił nam pracę Scotta i wszelkie związane z nią obowiązki. Nie bójcie się słowa ‘szczegółowo’, to wcale nie znaczy, że zostajemy wręcz zalani ciężką do przełknięcia filozofią. Ważne jest jednak, aby zdać sobie sprawę, co mogą chcieć od Scotta porywacze, gdy ten jest uważany za najbardziej sprawiedliwego sędziego w okręgu. Co może stracić, gdy pójdzie z nimi na układ?
“Siedź cicho” to ciekawy thriller, który powinien spodobać się większości niewybrednych czytelników. Szkoda, że ostatnie karty powieści trącą nieco melodramatem. Ot, taki lekki zapychacz czasu. Ostrzegam, opisywanie emocji na kartach powieści to coś, w czym autor jest mistrzem, więc przyda się paczka chusteczek.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki.
Tytuł: Siedź cicho
Autor: Brad Parks
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumacz: Piotr Kaliński
Liczba stron: 512
Data wydania: 17 sierpnia 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz