Twórczość Katarzyny Bereniki Miszczuk zaczęłam lekturą “Druga szansa”, która może nie była do końca dopracowaną pozycją ale pozytywnie zaskoczyła mnie oryginalną fabułą. Z niecierpliwością zasiadłam do “Kwiatu paproci”, która w większości spełniła moje wszystkie potrzeby literackie i z utęsknieniem czekałam na drugą część. W końcu nadeszła, a ja z wielkimi nadziejami na dobrą, może nawet lepszą kontynuację pierwszego tomu przysiadłam do lektury.
Powoli zbliża się czas nocy Kupały, a wraz z nim szukanie Kwiatu Paproci i wypełnienie przeznaczenia młodej szeptuchy. Dla Gosi to gorący okres przygotowań. Wydaje się, że romans z Mieszkiem jest najlepszą rzeczą jaka mogła się jej wydarzyć jednak pojawia się ktoś jeszcze. Dawno zapomniana i wydawałoby się, od dawien dawna martwa żona Ote, która z wielką niechęcią spogląda na związek swojego męża z młodą szeptuchą i zrobi wszystko, aby usunąć z drogi swoją przeciwniczkę. Czy Gosia w ogóle dożyje Nocy Kupały i uda jej się znaleźć Kwiat Paproci?
Jedyny minus, jaki od razu nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu książki, to postać głównej bohaterki. Ja rozumiem, że ktoś potrafi mieć bakteriofobię i problemy z zarazkami ale to co przedstawiła nam autorka sprawiało, że miałam ochotę odstawić tą pozycję na bardzo daleką przyszłość. Ile można czytać o tym jak Gosia psikała się sprayem, jak reagowała na czyjeś kichnięcie, jak “zapobiegawczo” ubierała się zakrywając każdy kawałek swojego ciała, aby tylko nie pogryzły ją kleszcze… Ja rozumiem, że może taki urok tej postaci, ale mnie kompletnie do siebie tym nie przekonała, a jej zachowanie już mnie nie bawiło tak jak w pierwszej części. Przez ten czas jaki paradowała w lesie dałaby już sobie spokój i po prostu się przyzwyczaiła. Może jej pewna niezdarność miała być zabawna, ale mnie powoli zaczyna irytować. Ciekawa jestem również jak Gosia wybrnie z tych wszystkich obietnic, jakie naskładała.
W “Kwiecie paproci” dowiadujemy się trochę więcej o tej bardzo dawnej, jak i nie tak dawnej przeszłości Mieszka. Możemy zrozumieć jego zachowanie i wytłumaczyć sobie jego niektóre decyzje. Baba Jaga w końcu odkrywa swoją twarz. Okazuje się, że nie jest tak straszna jakby się zdawało, a niektóre fakty z jej życiorysu mogą nas mocno zaskoczyć.
“Przybądźcie, dziady nasze. Dla was kasza, dla nas miska. Dla was krew, dla nas kość. Sława wam, ojcowie, sława wam, przodkowie!”
To teraz trochę plusów. Nie można zarzucić autorce braku przygotowań i wiedzy z zakresu słowiańskich bóstw czy obrządków. Akurat tak się złożyło, że “Noc Kupały” czytałam równolegle z “Hardą” Elżbiety Cherezińskiej, więc postać Ote atakowała mnie z dwóch stron. Opisy postaci krwiożerczej strzygi jak i innych bóstw wzbudzały we mnie dreszcze niepokoju. Na nowo odkrywamy stare wierzenia i tradycje, które jeszcze nie tak dawno królowały w polskich wsiach i miastach, a teraz pozostały jedynie fragmentarycznie. Korzystam chętnie ze znajomości ziół i ich działania opisanych przez autorkę, szczególnie teraz w okresie przeziębień. Nalewki zrobione już latem czekają na skonsumowanie.
“Noc Kupały” to barwna, porywająca powieść. Oryginalny pomysł i pełna humoru fabuła. Akcja porywa nas od pierwszych stron ale czasami autorka pozwala nam odetchnąć i skupić się na pięknych opisach wykreowanej przez nią rzeczywistości.
Zakończenie trochę mnie rozczarowało. Spodziewałam się czegoś spektakularnego, a tak naprawdę wszystko się jakoś wyrównało i czuję, jakbym wracała do początku pierwszego tomu. Zdecydowanie bardziej podobała mi się pierwsza część. Dam jednak Gosi szansę. Może w ostatnim tomie przestanie się mazać, weźmie się w garść i jeszcze pokaże, na co ją stać.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki.
Tytuł: Noc Kupały
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Cykl: Kwiat paproci, Tom II
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 352
Data wydania: 9 listopada 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz