sobota, 10 grudnia 2016

Gra pozorów - Joanna Opiat-Bojarska




Zaufanie to ciekawa sprawa. Obdarzamy nim osoby dla nas w jakiś sposób ważne i mamy nadzieję, że nigdy nas nie zawiodą. Zapewne tak samo jest w małżeństwie. Staramy się żyć ze sobą bez kłamstw i niedomówień. Po prostu uczciwie. Jednak ludzie nie są idealni. Czasami ktoś nas zawiedzie, koleżanka wygada naszą tajemnicę, ktoś nam coś obiecał i nie dotrzymał słowa, a mąż daje się zamordować, a mówił, że nas nie opuści. Zdarza się. Jednak gdy okazuje się, że ukochany małżonek nie jest tak szczery jak złoto, a na jaw wychodzą długo skrywane tajemnice zadajemy sobie pytanie, czy naprawdę znaliśmy tą drugą osobę? W końcu spędziliśmy razem kilkanaście lat. Jak mogliśmy nie zauważyć, że coś jest nie tak, że ukochany przez nas człowiek po prostu nas oszukał i jeszcze sprowadził na nas niebezpieczeństwo?

    Przyznam szczerze, “Gra pozorów” to dopiero moja trzecia pozycja z pokaźnego już dorobku Joanny Opiat-Bojarskiej, a zaczęłam ją “Koneserem”, potem przyszedł czas na “Słodkich snów, Anno” i chociaż mam gdzieś w zakamarkach czytnika drugą część to jakoś się za nią nie zabrałam. Moja wina. Nie wiem czemu jestem uprzedzona do polskich pisarek kryminałów i wolę jednak pisarzy. Ostatnio jednak przełamuję moje różne literackie niechęci i kto wie, czy nie zostanę jednak ich wielką fanką.
Aleksandra Wilk jest psychologiem i matką dwójki dzieci. Jej mąż Gabriel prawie rok temu został zamordowany w dziwnych okolicznościach. Ciała nigdy nie znaleziono i sprawa nie została do końca wyjaśniona. Aleksandra stara się stanąć na nogi po tej tragedii, jednak nagle zostaje porwana i po kilku dniach wypuszczona. Nie wie kto i gdzie ją przetrzymywał, nie wie również w jakim celu, jednak od tej pory jej życie przewraca się po raz kolejny. Dostaje serię anonimowych listów z płytami DVD oraz esemesów, które każą jej wątpić w wiedzę na temat swojego męża. Ba, zaczyna wątpić, czy śmierć Gabriela nie była ukartowana. Postanawia za wszelką cenę dotrzeć do prawdy. Nie wie jednak, na jak wielkie niebezpieczeństwo naraża siebie i swoją rodzinę.

    “Jeśli chcesz komuś pomóc, musisz zejść na jego poziom myślenia, zrozumieć go i się nie bać”.

To, co od początku nie pasowało mi w tej książce to zachwyt mężczyzn nad główną bohaterką. Ileż to ja się naczytałam jakie ma piękne, rude włosy, ostry temperament i co by każdy chciał z nią zrobić w łóżku. Już przy czytaniu pierwszego tomu z serii o Annie Rogozińskiej rzuciło mi się to w oczy i między innymi z tego też powodu nie kontynuowałam dalszych losów dziennikarki. Równie ogromne zamiłowanie do detali, koloru ubrań, bałaganu w mieszkaniu odrywało mnie od fabuły i nie pozwalało mi do końca wciągnąć się w treść. Czasami nie mogłam zrozumieć wyborów i decyzji głównej bohaterki. Jestem w stanie wytłumaczyć sobie niechęć do policji, którą odczuwa po nierozwiązanej sprawie jej męża ale żeby tego samego dnia, po wyrwanych z życiorysu siedmiu dniach, obudzeniu się w swoim samochodzie gdzieś na końcu miasta wrócić jeszcze do pracy? To świadczy albo o kompletnym oderwaniu się od rzeczywistości (nie było mnie tydzień w domu, dzieci bez opieki, przecież nic im nie jest) albo o ogromnej sile woli aby nie zostać wylanym z pracy, ponieważ rodzina jest najważniejsza, a pieniądze trzeba zarabiać. Ja w każdym razie chyba bym spanikowała i w pierwszym odruchu sprawdziła za wszelką cenę co się dzieje z moimi pociechami lub po prostu jak normalny człowiek poszłabym jednak na policję. Aleksandra WIlk to postać dla mnie z jednej strony niezrozumiała. Kompletnie zatraca się w swoich paranojach dotarcia do prawdy, z drugiej strony podziwiam jej upór i wytrwałość, mimo wszystko: miłość do dzieci, potrzebę ich ochrony i walkę o rodzinę.


“Drzewiecka nie akceptowała spóźnień. Uznawała, że są oznaką braku wszystkiego: od poczucia czasu, przez szacunek dla drugiego człowieka, na profesjonalizmie kończąc”.

Fabuła od samego początku wciąga. Nierozwiązana sprawa morderstwa męża, tajemnicze przesyłki i szaleńczy wyścig z czasem sprawiają, że ciężko się oderwać od lektury. Między tymi podnoszącymi ciśnienie wątkami trafiamy również na chwile spokoju, w których autorka obrazowo przedstawia nam relacje międzyludzkie, problemy matki samotnie wychowującej dwójkę dzieci, która stara się jakoś związać koniec z końcem. Niespodziewane zakończenie i liczne zwroty akcji to niewątpliwie wielkie plusy tej pozycji. Chociaż namnożenie bohaterów i wątków może trochę zmylić czytelnika, to uważam ten zabieg jednak za duży plus. Taki zachęcający wstęp do interesującego cyklu.
Przyjemna była dla mnie lektura tej książki chociaż nie wbija w fotel i jednak pozwala przespać noc. Liczę na to, że wspomniany szkicowo życiorys Aleksandry Wilk i jej mętnej przeszłości pojawi się w kolejnym tomie, a niektóre niedokończone wątki zostaną rozwinięte. Mimo, mam nadzieję, chwilowej niechęci do postaci głównej bohaterki z ciekawością sięgnę po kolejną część.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki.
Tytuł: Gra pozorów
Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Cykl: Aleksandra Wilk, Tom I
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 320
Data wydania: 17 lutego 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz